Tiulową spódniczkę już kiedyś Wam pokazywałam tutaj.
Oczywiście nie długo cieszyłam się nią.
Moja córa najzwyczajniej w świecie przywłaszczyła ją sobie.
Wiedziałam że muszę sobie uszyć drugą ,ale jakoś zawsze brakowało czasu.
Wesele w rodzinie to była okazja idealna do zebrania się w sobie i uszycia tutu dla mnie (oczywiście najpierw powstała zielona maxi spódniczka z fioletową bluzeczką, ale mąż zrobił mi psikusa i zakupił nowy garnitur, który nijak pasował do mojego stroju - chciał nie chciał tiul trzeba było zamówić i działać ;) ) .
Spódniczka od samego początku sprawiała mi same psikusy.
Tiulu było 12m i weź go złóż...
Ja płakałam, córka razem ze mną...
Potem to już było coraz gorzej , nawet miałam ochotę rzucić to wszystko dać sobie spokój...
Jednak powoli poskładałyśmy ten okropny materiał...
4wierzchnie warstwy skrojone są z koła, 4 spodnie warstwy też są z koła,
ale od połowy mają doszyte falban.
Na podszewkę użyłam tafty. Wszystko fajnie się układało ,tylko pasek mnie strasznie denerwuje.
Wywija się chociaż usztywniłam go flizeliną.
Muszę go wymienić - koniecznie !!!
Tak wyglądałam na weselu
Spódniczka DIY
Bluzka ZARA
Buty Guess
Torebka Monnari
A tutaj zdjęcia z sesji
Spódniczka DIY
Bluzka DIY z tego posta
Szpilki ZARA
Zdjęcia od klientek